Poczucie własnej wartości to pojęcie abstrakcyjne i trudne do określenia. To jest wartość, jaką sam sobie przypisujesz. Jeżeli ktoś będzie chciał obniżyć twoją wartość, to nic nie wskóra, jeżeli nie przyjmiesz jego punktu widzenia jako swojego. Bo to jest twoja samowartość i nikt nie posiada władzy aby ją zmienić, jeżeli na to nie pozwolisz.
Poczucie własnej wartości
Samowartość każdego dnia podlega wpływom tego, co się dzieje w twoim życiu. Non stop, przez zdarzenia, myśli i czynności jest modyfikowana. Cały ambaras polega na tym, aby fundament poczucia wartości był na tyle stabilny i silny, żeby wszelkie zdarzenia nagłe i silne, nazwijmy je huraganami, oraz te drobne, ale ciągłe jak woda drążąca skałę, nie zburzyły poczucia, że taki jaki jesteś, jesteś wystarczający i że zasługujesz na dobre życie.
Rodzimy się z poczuciem godności i wartości i jakoś tak się dzieje, że w życie dorosłe większość z nas wchodzi z deficytem poczucia własnej wartości. Czyli obraz siebie, jaki nam towarzyszy, jest zbudowany na zdarzeniach, gdy siebie źle oceniliśmy i przede wszystkim na ocenach płynących z otoczenia. Ale przecież ani rodzina ani nauczyciele ani inni dorośli nie zmawiają się i nie działają świadomie, aby w procesie dojrzewania obniżyć nasze postrzeganie samego siebie. Oni nas kochają, wspierają i uczą tak, jak umieją najlepiej. Może należy po prostu stwierdzić, że jako ludzkość nie dojrzeliśmy jeszcze do wychowywania potomstwa tak, aby wyposażać je w stabilne poczucie własnej wartości.
Jak budujemy pewność siebie?
Podczas gdy w toku życia nasze poczucie wartości najczęściej maleje, to równocześnie zazwyczaj następuje budowanie poczucia pewności siebie. Pewność siebie budujemy na zdobywaniu umiejętności przez doświadczenie, ćwiczenie się w czymś. Gdy załatwisz raz i drugi sprawę w urzędzie, to za trzecim razem będzie towarzyszyło ci mniejsze poczucie zagubienia i niewiedzy. A za dziesiątym razem pójdziesz załatwić sprawę z poczuciem pewności, że sobie poradzisz, czyli pozbędziesz się lęku przed urzędem (choć niechęć pewnie zostanie).
Pewność siebie budujemy także na przynależności do grupy – rodzina, współpracownicy, grupa ćwiczących na siłowni, kumpli z osiedla czy grupa komentujących na Facetpo40. A także na „odhaczaniu” punktów ze społecznie uznanej listy sukcesu życiowego, którą mamy wbudowaną w nasz system operacyjny, czyli mózg – studia, dobra praca dająca dużo kasy, super ciało i modne ciuchy, fajna bryka i mnóstwo polubień na Facebooku…
Budowanie na tych dwóch filarach poczucia pewności niesie zazwyczaj negatywne konsekwencje – chcąc wypracować płynące z zewnątrz sygnały o naszym poczuciu wartości, zatracamy się w zasługiwaniu na te pozytywne sygnały. Idziemy na siłownię aby wypracować „kaloryfer” i nie zastanawiamy się, czy jest to to, czego potrzebujemy, jak reaguje nasze ciało na bardzo ciężkie treningi, czy lubimy „wyciskać”. Ciężki trening wbrew indywidualnym predyspozycjom i indywidualnemu tempu traumatyzuje ciało i umysł. Dlatego często zarzucamy treningi – chcemy na nie chodzić, ale mózg blokuje aktywność, bo chce nas uchronić przed zdarzeniami, które przynoszą traumę. W konsekwencji powstają wyrzuty sumienia i obniżanie poczucia wartości – jestem beznadziejny, nic mi się nie udaje.
Osoba mająca stabilne poczucie własnej wartości nie narazi się na traumę. Taka osoba zna siebie i umie oddzielić chęci płynące z wbudowanych w nas schematów społecznych, lęków przed odrzuceniem, od potrzeb płynących z wiedzy o sobie, z chęci rozwoju i poznawania siebie i świata. Taka osoba nie zgodzi się na trening, który będzie ignorował sygnały z jej ciała i umysłu. Podąży swoją ścieżką i określi własne wyznaczniki sukcesów. Może nie będzie miała „sześciopaka” w miesiąc, ale wyrobi nawyk treningów utrzymujących ciało w dobrej kondycji z perspektywą na całe życie. Dla takiej osoby osiągnięcie wyrzeźbionego ciała przez kolegów nie będzie powodem do zazdrości i złej samooceny. Umiejętność doceniania sukcesów innych jest miarą poczucia własnej wartości.
Szansa w kryzysie
Około czterdziestego roku życia mamy zbudowany zazwyczaj arsenał atrybutów pewności siebie – pozycję zawodową, role taty, męża, kochanka, przyjaciela. Ale pojawiają się niedające się ignorować myśli, przebłyski, że to nie wystarcza. Przychodzi niedające się sprecyzować uczucie tęsknoty, niepełności. To kryzys wieku średniego, który jest naturalnym etapem rozwoju emocjonalnego człowieka. Kryzys taki występuje i u kobiet, i u mężczyzn, i jest związany z rozdźwiękiem między samooceną płynącą z wypracowanej pewności siebie a zaniżonym poczuciem własnej wartości – otoczenie „mówi”: masz wszystko z listy osiągnięć, więc powinieneś być szczęśliwy.
Jeżeli weszliśmy z deficytem samowartości w dorosłość, to zazwyczaj dopiero w tym kryzysie mamy szansę popracować nad fundamentami. Katastrofa, która objawia się odrzuceniem wartości atrybutów pewności siebie, daje podłoże do odpowiedzenia sobie na pytania: kim jestem i czego potrzebuję. Czyli odnalezienia prawdziwego siebie pod wypracowanym mozolnie wizerunkiem na potrzeby poczucia pewności siebie. Poszukiwanie odpowiedzi na te fundamentalne pytania to trudny proces, to praca poza tzw. strefą komfortu – coś jak zaprzestanie picia porannej kawy czy palenia papierosów 🙂 To proces zmiany założeń oprogramowania, czyli rozumu.
Stereotypowo określane objawy kryzysu wieku średniego to męskie podboje seksualne. To akurat jest objaw braku pracy nad kryzysem, to objaw jego maskowania, czyli desperacja w budowaniu poczucia pewności siebie poprzez wyolbrzymianie typowego wizerunku męskości. To uogólnienie pokazuje nam, że obecnie odchodzimy od takiego postrzegania kryzysu wieku średniego, że wchodzimy głębiej w jego przyczyny, przebieg i skutki, które mogą być negatywne i pozytywne.
Jak zmienić sposób myślenia o sobie?
Zawsze pierwszym etapem procesu zmiany jest zdobycie wiedzy. Obecnie mamy wszyscy do niej dostęp poprzez Internet. Doceńmy to i skorzystajmy z wiedzy o poczuciu własnej wartości, co da początek do budowania pierwszego filaru, czyli samoświadomości. Świadomość tego, czy piję rano kawę, bo faktycznie ją lubię, czy dlatego, że „świat” lubi kawę? Czy osiągam sukcesy, uznane za prestiżowe przez „świat” z lęku przed odrzuceniem i brakiem akceptacji, czy dlatego, że dają mi one zadowolenie i są w zgodzie ze mną?
Samoświadomość to odwaga do widzenia siebie w momentach chwały, ale i upadku, a następnie akceptacja siebie z całym arsenałem wad i ułomności, które też przecież są względne i zależą od punktu widzenia – dla kolegów twoja czułość dla bliskich może być „niemęska”, a dla partnerki czy dzieci bardzo „męska”, a jaka jest dla ciebie? W głowie ciągle odbywa się wewnętrzy dialog – rozmawiasz ze sobą, nadajesz każdemu zdarzeniu wartość i komentarz. To ty musisz ustalić, czy czułość dla dzieci to zachowanie narzucone przez rodzinę, które realizujesz, bo tak cię nauczono, ale nie czujesz się w nim dobrze, czy wręcz odwrotnie – lubisz okazywać czułość, ale krytykujesz się za to, bo koledzy będą postrzegać cię jako niemęskiego i przejmujesz ich punkt widzenia i czujesz się niemęski. To typowy mechanizm pracy twojego systemu operacyjnego, który ci nie służy. Zmień go.
Gdy już „ogarniesz” wiedzę, samoświadomość i samoakceptację, to zmianę schematów postrzegania samego siebie zacznij od ustalenia trwałych, weryfikowalnych faktów o sobie, które zbudują lepszy samoobraz – to będą twoje tratwy, gdy morze nawykowych złych myśli o sobie będzie wylewało. Inną metodą jest praca nad zadowoleniem z życia. Określ poziom zadowolenia z różnych sfer życia – nie pomiń żadnej, np.: praca, rodzina, samorozwój, czas wolny, zdrowie, więzi, życie towarzyskie, czas tylko dla mnie. A następnie pomyśl, co możesz zrobić w każdej z tych dziedzin, aby poziom twojego autentycznego zadowolenia z życia, twój dobrostan, wzrósł. Gdy zajmiesz się każdą sferą, zwiększysz integralność, czyli przenikanie się tego, kim jesteś i czego potrzebujesz w każdej płaszczyźnie ciebie – rozumie, ciele, emocjach.
Zmiana oprogramowania w komputerze jest bezbolesna i szybka. Zmiana oprogramowania w głowie to mozolna, ciężka praca, ale warto, bo stabilne poczucie własnej wartości jest jak silny układ immunologiczny, chroniący nas przed chorobami emocjonalnymi, gdy atakują przeciwności losu, doświadczamy krzywdy czy odrzucenia. To, co mogę podpowiedzieć, to podejdź do tej pracy z ciekawością, a jej trudy będą doświadczeniem a nie bólem.
Zobacz filmy o poczuciu własnej wartości:
Marzena Ciesielska
psychoterapeutka, terapeutka uzależnień,
właścicielka Poradni Centrum Terapii SOS
autorka książki „Jak zostać mądrą wariatką”
założycielka zamkniętej grupy na FB „Mądrzy Wariaci”