Osobisty kontroling czyli sposób na zarządzanie sobą

Sposoby radzenia sobie z problemami obejmują wszystkie zachowania i działania, dzięki którym możemy wyregulować swój stan emocjonalny. Stosujemy je po to, aby poczuć się normalnie, czyli stabilnie, i zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego, szczególnie wtedy, gdy doznajemy silnego stresu.

Strategie radzenia sobie ze stresem

Na co dzień wykonujemy różne czynności, aby odzyskać równowagę:

  • przerwa w pracy na kawę jako oddech dla mózgu i ciała, aby uwolnić się od poczucia monotonii,
  • przeglądanie Instagrama, smsów aby przestać się nudzić i nie odczuwać samotności czy pustki,
  • słuchanie ulubionej muzyki czy taniec „wytrząsający” stres i napięcie nagromadzone w ciągu całego dnia,
  • sięganie po alkohol czy narkotyki, aby się znieczulić i zmniejszyć uczucie niepokoju.

To są znane i powszechne strategie. Każdy ma swoje własne. Ogólnie sposoby radzenia sobie z rzeczywistością dzieli się na zdrowe i niezdrowe. Według mnie trudno jest wyznaczyć granicę między nimi – alkohol wypity okazjonalnie dla rozładowania napięcia powstałego w wyniku silnego stresu nie uczyni z nas alkoholików, tak jak zjedzenie raz na jakiś czas słodkiego ptysia nie ściągnie na nas uzależnienia od jedzenia.  Wszystko zależy od konkretnej sytuacji, dlatego nie ma idealnych mechanizmów radzenia sobie z problemami.

Z doświadczenia psychoterapeutycznego wynika jednak, że sposoby radzenia sobie z rzeczywistością, nie zdają egzaminu gdy służą:

  • nadmiernemu zapobieganiu powstawaniu nieprzyjemnych emocji, czyli próbujemy kontrolować każdą sytuację – unikać miejsc i osób, przez które cierpieliśmy w przeszłości, możemy kłamać i obwiniać innych, że problem wynika z ich winy;
  • znieczulaniu nieprzyjemnych emocji kiedy się już pojawiają, czyli możemy się znieczulać alkoholem, narkotykami, oglądać telewizję, czy podjąć jakąś absurdalną aktywność, aby zwyczajnie zaprzeczać, że się odczuwa ból.

Strategia: kontrola ponad wszystko

Jedną z metod zapobiegania przykrym emocjom jest strategia nastawiona na kontrolowanie swojej rzeczywistości. Poczucie kontroli nad swoim losem stanowi istotny element dobrego samopoczucia, gdy mamy pewność, że nasze działania bezpośrednio wpłyną na naszą przyszłość, zabezpieczą ją, zharmonizują. Wówczas czujemy się stabilni, silni, bezpieczni.

Kiedy czujemy, że mamy stery życia w swoim ręku, uruchamia się w nas moc sprawcza i zazwyczaj szybciej radzimy sobie z zaburzającymi zdarzeniami niż osoby, które charakteryzują się jako bierni obserwatorzy własnego życia. Kiedy pojawia się chaos, sporządzamy listę zadań zaradczych i zabieramy się po prostu do przywrócenia równowagi, pozbywając się przytłoczenia i niepewności.

Kontrolowanie to strategia dobra, ale oczywiście z niczym nie można przesadzać. Jeżeli ktoś kontroluje każdą minutę swojego dnia – swój grafik, swoje otoczenie i życie, aby poczuć się bezpiecznie lub po prostu spokojnie, to w chwili, gdy zdarza się coś niespodziewanego, rozkłada się na łopatki. Świat jest nieprzewidywalny, ludzie są nieprzewidywalni. Pokazał nam to rok 2020 kiedy pojawił się covid-19 i zachwiał naszym stabilnym europejskim światem. Zaraz za pandemią koronawirusa za wschodnią granicą wybuchła wojna.

Reakcją na zagrożenia jest niepewność jutra, brak poczucia bezpieczeństwa, a te stany wyczerpują ludzką zdolność skutecznego zarządzania emocjami. Natomiast dla tych, którzy do tej pory radzili sobie przede wszystkim za pomocą strategii kontrolowania rzeczywistości, to jak pożar ogarniający cały ich układ nerwowy. Gdy zabierze się komuś główną strategię, którą stosuje w zmaganiach z życiem, dopadają go wtedy znienacka emocje, których starał się unikać lub nigdy nie
doświadczył i wtedy każda myśl, każdy oddech i każde uderzenie serca uruchamiają niepokój.

Emocje hartują naszą psychikę

Nadmierna potrzeba kontrolowania swojej rzeczywistości wynika z lęku przed odczuwaniem przykrych dla nas emocji. Bo ich nie oswoiliśmy, a jak nie oswoiliśmy, to się ich boimy i ich unikając coraz bardziej je wyolbrzymiamy. Emocji trzeba nauczyć się doświadczać. Poprzez ich doświadczanie, przeżywanie, neutralizujemy je, oswajamy. Lęk przed emocjami czyni z nas kontrolerów otoczenia, którzy wymazują coraz większe obszary życia z przeżywania. Stajemy się własnymi więźniami.

Pozbawiając siebie uczestniczenia w nowych zdarzeniach, obcowania z nowymi ludźmi, pozbawiamy się nabierania wprawy, eksplorowania nowych obszarów życia, pozbawiamy się nabywania poczucia mocy sprawczej, poczucia odwagi w konfrontacji z silnymi emocjami. Pozbawiamy się hartowania swej psychiki.

Nie mamy mocy, aby kontrolować każdy aspekt życia i w ogóle nie jest nam to potrzebne, jeśli nauczymy się neutralizować emocje, i nie jest to dla nas dobre, bo pozbawia nas treningu emocjonalnego.

Warto być elastycznym, ponieważ każde usztywnienie w jednostajnym myśleniu grozi powstaniem zaburzeń osobowości. One nie spadają na nas z nieba samoistnie – do rozwoju naszych dysfunkcji przyczyniają się usztywnienie i brak elastycznych sposobów rozumienia rzeczywistości.

Druga strategia: perfekcjonizm jako odmiana strategii nadmiernego sprawowania kontroli swojego życia.

Kierowanie się w życiu wysokimi standardami jest w porządku – skłania do najlepszego wykonywania zadań, do uczenia się na błędach, do niepoddawania się w obliczu przeciwności, powoduje doskonalenie siebie, ułatwia osiąganie celów, prowadzi do doświadczania radości z ich
osiągania.

Problem zaczyna się, gdy poprzeczkę stawiamy sobie tak wysoko, że nigdy do niej nie doskoczymy, gdy nie tolerujemy żadnego błędu czy niedoskonałości podczas dążenia do nieosiągalnego ideału. Mamy wtedy do czynienia z toksycznym perfekcjonizmem. Perfekcjonista skazuje siebie na wieczne niezadowolenie, frustrację, na ciągłe życie w stresie, na „przepalone obwody” z powodu ciągłego życia na najwyższych obrotach w gonitwie za lepiej i więcej. W jego słowniku nie ma sformułowania „wystarczająco dobre” i czasu na włoskie „słodkie nicnierobienie”. Dla ludzkiego organizmu to jak życie na
„spidzie” kończące się „zjazdem w dół”.

W perfekcjonistyczne dążenie do idealnego życia wyposaża nas najczęściej już dzieciństwo – gdy jesteśmy nadmiernie krytykowani lub porównywani do rówieśników, co powoduje, że wciąż czujemy się niewystarczającymi dziećmi. Ale toksyczny perfekcjonizm jest nakręcany także przez media i marketing, które są w służbie kapitalizmu – kultury dążenia do ciągłego wzrostu bez określenia granicy osiągnięcia stanu zaspokojenia.

Wszędobylskie reklamy zachęcają do konsumowania „bardziej, intensywniej, szybciej” – do kupowania kolejnych (niepotrzebnych do szczęścia) rzeczy i usług, co wymaga posiadania pieniędzy. Chcąc je zdobyć, pracujemy. Perfekcjonista to skarb dla pracodawcy – jest zwykle sumienny, skrupulatny, bez szemrania wykonuje zadania poza godzinami pracy, nie stawia jasnych granic między życiem zawodowym a prywatnym. Perfekcjonista „zarobi się, ale zrobi”.

Perfekcjonizm jest plagą współczesności właśnie ze względu na życie w kulturze „nigdy dość” – tak ją nazwała Brené Brown (autorka książki na temat wrażliwości pt. „Z wielką odwagą” i wielu innych). Jeśli masz już mieszkanie, samochód, telefon – zawsze możesz mieć lepsze. Jak zdobędziesz lepsze – możesz mieć jeszcze lepsze. To samo dotyczy partnerów życiowych („mógłby być przystojniejszy i lepiej zarabiać”), rodziców („mogliby być bardziej wyrozumiali”), przyjaciół („mogliby być bardziej lojalni”), dzieci („mogłyby lepiej się uczyć, więcej osiągać, lepiej pasować do moich wyobrażeń”).

Osobisty kontroling

Sedno leży więc w wiedzy, jak zarządzać swoją codziennością emocjonalną za pomocą dostępnych narzędzi, czyli metod i strategii rozładowywania napięć, lęków, przykrych emocji, w celu utrzymywania na najwyższym możliwym poziomie własnego dobrostanu.

Stwarzając w sobie dobrze prosperujący system osobistego kontrolingu, mamy odwagę, aby emocje przyjąć „na klatę”, przeżyć i zneutralizować. Nie będziemy ich unikać ani maskować. To daje moc i wolność w poruszaniu się po życiu, uwalnia od lęków.

Kontroling powinien być oparty na świadomym korzystaniu z całej palety dostępnych strategii i metod radzenia sobie z życiowymi problemami i ich skutkami dla naszych emocji.

W świecie naszpikowanym przekazem wiecznej presji dążenia do „więcej” jesteśmy wręcz zmuszeni do pozyskania kompleksowych systemów zarządzania sobą. Inaczej zdajemy się na „szaleństwo emocji”, których nie rozumiemy i się boimy oraz stajemy się sterowalni dla otoczenia.

Jeśli ciekawy jesteś, jakie jest 6 strategii, dzięki którym rujnujesz swoje życie, zapraszam do obejrzenia 2 filmów, w których wyjaśniam, jak nieświadomie komplikujemy sobie życie:

Marzena Ciesielska
psychoterapeutka, terapeutka uzależnień,
właścicielka Poradni Centrum Terapii SOS
autorka książki „Jak zostać mądrą wariatką”
założycielka zamkniętej grupy na FB „Mądrzy Wariaci”
www.centrumterapiisos.eu

Link do artykułu -> Facetpo40.pl