psychoterapia

Jak serwisować swoją psyche?

Każdy sprzęt wymaga serwisowania, ty także. Aby jednak naprawić to, co nie działa, trzeba najpierw to w sobie znaleźć. Jak poszukiwać prawdy o sobie samym?

Potrzebę zmiany możemy rozpoznać u siebie na różne sposoby. Nazywamy to wówczas potrzebą rozwoju osobistego, pracy nad sobą, zmęczeniem materiału, wypaleniem zawodowym, kryzysem życiowym, zagubieniem się w życiu czy brakiem celu w życiu.

Każdy powód jest dobry do wykreowania nowego siebie, aby zbliżyć się do swojej prawdziwej natury. Aby zbliżyć się do swojej doskonałej osoby, trzeba najpierw pokonać „wewnętrznego wroga”. Tak jak w bajce, aby uratować księżniczkę z zamku, rycerz musi pokonać smoka. Ty jako rycerz musisz zawalczyć ze swoimi emocjonalnymi smokami, schematycznymi demonami, które skutecznie blokują cię na wielu płaszczyznach życia.

Ustal, co nie działa

Istnieje podstawowa zasada każdej zmiany i działania: aby dokonać rewolucji, najpierw musisz ustalić, co nie działa. Nie można po omacku wymieniać każdej części, bo to jest bez sensu i staje się czasochłonne i za drogie. Idąc do mechanika samochodowego, oddajesz auto komuś, kto precyzyjnie ustali, co nawaliło, inaczej możesz bez końca wymieniać części w aucie. Analogicznie dokonujesz zmian u siebie, najpierw musisz świadomie ustalić, co nie działa w twoim „układzie psychologicznym”.

Aby to zrobić, musisz zrozumieć, na czym polega serwisowanie. Każdego dnia masz wybór: możesz poszukiwać prawdy o sobie samym, o otaczającym świecie lub nic nie robić.
Możesz koncentrować się na emocjach, relacjach, odczuciach, zgłębiać zagadnienia lub nie koncentrować się, zaniżać poziom samoświadomości. Możesz wykorzystać swoją naturalną zdolność świadomego życia, która przypadła ci w prezencie od matki natury, albo żyć bezmyślnie. Jeśli wybierasz to drugie, czyli aktywnie unikasz prawdy o sobie – oczekuj zaniku skuteczności i szacunku do siebie.

Nie uciekaj

Trudno czuć się kompetentnym, wartościowym, skutecznym żyjąc w emocjonalnej mgle. Ucieczka od świadomego życia wyraźnie uwidacznia się w obszarze uzależnień. Kiedy uzależniasz się od alkoholu, narkotyków, destrukcyjnych związków, ukrytą intencją jest redukcja lęku i bólu – aby uniknąć świadomości, że głęboko cierpisz i odczuwasz bezradność.

To poczucie głębokiego cierpienia nie zniknie tylko dlatego, że nie chcesz go odczuwać, nawet jeśli zażyjesz leki uspokajające czy nasenne. Te trudne emocje nieuchronnie w niedługim czasie ponownie wydostaną się na powierzchnię i aby znów je „zamrozić”, potrzeba będzie więcej znieczulacza, aby „zatruć” bolący kawałek i mieć go choć na chwilę nieaktywnym.

Kiedy oddalasz się od świadomego życia to zdradzasz samego siebie i prowadzi to nieuchronnie do stawania się nieszczęśliwym na własne życzenie, biernym umysłowo.
Usłyszałam kiedyś wyjaśnienie, czym jest życie: zostało ono porównane do teatru, w którym są aktorzy i statyści. Pytanie do ciebie: chcesz być aktorem czy statystą we własnym życiu?
Kiedy jesteś statystą, wtedy przesuwają cię inni, oddajesz siebie komuś obcemu: nałogowi, partnerowi, przypadkowi.

Bądź uważny

Wiele osób stosuje też zasadę: jeżeli czegoś nie widzę, to to nie istnieje. To, co zauważasz w swoim życiu, niekoniecznie musi ci się podobać. Świadome życie ma prostą zasadę: abyś zauważał najlepiej jak potrafisz wszystko, co ma znaczenie dla twoich działań, celów i wartości i postępował adekwatnie do tego, co widzisz. Kiedy pozwolisz sobie zauważyć rzeczy, które ci nie odpowiadają, masz szansę je zmienić albo wyeliminować.

Nie możemy dokonać zmiany bez wcześniejszego odkrycia tego, co jest do naprawy. Tak jak w codziennym życiu: kupujesz cukier w sklepie wtedy, gdy zobaczysz, że w szafce się skończył jego zapas, inaczej uznajesz, że zapewne jeszcze go masz.

Dlaczego tkwimy w sytuacjach, które nam szkodzą?

Wiele osób, a być może i każdy, patrząc wstecz na swoje życie jest w stanie przypomnieć sobie sytuacje, w których nie przywiązywał wagi do świadomości. Sama zastanawiałam się nieraz, dlaczego brnęłam dalej i pielęgnowałam dla mnie niezdrowe relacje, broniłam ich, udawałam przed sobą, że wszystko jest w porządku, mając jednocześnie nadzieję, że nie są wcale tak niebezpieczne na jakie wyglądają. Robiłam to ze strachu przed zmianą, lęku przed odrzuceniem lub krytyką, zamykałam oczy i brnęłam dalej.

To zapewne miało mnie chronić przed bolesnym uświadomieniem sobie, że może jednak popełniam i będę popełniać błędy. Unikanie prawdy o sobie i świecie dawało mi złudne poczucie bezpieczeństwa i fałszywą nadzieję. W efekcie moje poczucie własnej wartości zjeżdżało w dół, umierałam za życia. 

 

Zwróć uwagę na swoje reakcje

Spójrz na dzieci, one mają naturalną tendencję do znajdowania radości w posługiwaniu się swoim umysłem. Podstawową umiejętnością dziecka jest uczenie się w każdym momencie, to też jest jego rozrywką. Nowe wyzwania przyjmują naturalnie, ale kiedy ty jako dorosły napotykasz przeszkodę, reagujesz na nią w postaci wewnętrznego oporu, lęku i strachu i czujesz, że to wyczerpujący wysiłek. Wtedy zastanów się, dlaczego tak reagujesz.

Dobrym rozwiązaniem może okazać się rozmowa z kimś, komu ufasz, kimś, kto wydaje się pewniejszy siebie i opowie, jak radził sobie, gdy miał dużo obaw i strachu. Nawet jeśli niewiele ta rozmowa zmieni w twoich emocjach, to wykonałeś już krok w kierunku świadomego życia, pozwoliłeś sobie zauważyć, że możesz mieć z tym trudność, ćwiczysz umiejętność widzenia i rozmawiania o tym, obserwowania siebie, swoich odczuć.

Jeśli zaciekawił się ten artykuł, zapraszam do mojej książki „Jak zostać mądrą wariatką”. Opisuję krok po kroku, jak pracować nad budowaniem siebie, opowiadam, jak ja i moi klienci z gabinetu poszukiwali siebie. Aby się odnaleźć, najpierw trzeba się porządnie zagubić, taką mam dewizę życiową.

Marzena Ciesielska
psychoterapeutka, terapeutka uzależnień,
właścicielka Poradni Centrum Terapii SOS
autorka książki „Jak zostać mądrą wariatką”
założycielka zamkniętej grupy na FB „Mądrzy Wariaci
www.centrumterapiisos.eu

Link do artykułu -> Facetpo40.pl